Słuchajcie, mam już po dziurki w nosie sytuacji, gdzie wszystko w domu spada na mnie. Gotuję, sprzątam, ogarniam dzieci, robię zakupy, a on… „zmęczony po pracy”. ? Zaczynam czuć się jak pokojówka, a nie partnerka. Czy warto z nim spokojnie porozmawiać, czy raczej uderzyć od razu mocno – np. przestać robić za niego cokolwiek i niech zauważy różnicę? Macie swoje sposoby? Jak zmotywować faceta do współodpowiedzialności w domu, bez awantur i fochów?
PółŻartemPółSerio• 20 lipca о 21:36
Nauczyłam się mówić: „Zrób to, proszę”, a nie czekać, aż się domyśli.
Odpowiedz
NaiwnaJakBut• 20 lipca о 21:43
Ja po prostu zaczęłam zostawiać jego bałagan – zero reakcji = jego problem.
Odpowiedz
Zakręcona• 20 lipca о 22:20
Niektórzy się nie zmienią. Musiałam wybrać: albo akceptuję, albo kończę.
Odpowiedz
KiełbasaZGrilla• 20 lipca о 23:15
Faceci często nie widzą, dopóki nie przestaną mieć podane pod nos.
Odpowiedz
SernikowyZawrótGłowy• 21 lipca о 05:00
Mi pomogło wspólne planowanie tygodnia. Wtedy widzi, ile tego jest.
Odpowiedz
W tej chwili piszą
0
























































































Wyślij