Cześć dziewczyny, mam pytanie, które od dawna nie daje mi spokoju... Czy rozwód po 50-tce to już ostateczna porażka czy może nowy początek? Z jednej strony boję się samotności, a z drugiej – mam dość życia w pustym związku, w którym nie ma bliskości, szacunku ani rozmowy. Czy któraś z Was przeszła przez rozwód w dojrzałym wieku? Jak to wygląda w praktyce? Co potem – wolność czy pustka?
NiePijęOdWczoraj• 14 lipca о 20:56
Lepiej być singielką z kotem niż żoną z sercem w proszku ?
Odpowiedz
JakNieJaToKto• 14 lipca о 21:43
Samotność jest lepsza niż życie obok kogoś, kto cię nie widzi.
Odpowiedz
Biedronka• 14 lipca о 21:44
Rozwiodłam się po 26 latach małżeństwa. Na początku było ciężko, ale teraz jestem szczęśliwa.
Odpowiedz
CichaWoda• 14 lipca о 21:52
Przestałam się bać, gdy zobaczyłam, jak wiele zyskałam po odejściu.
Odpowiedz
120-120-120 (Nie chudnę)• 15 lipca о 03:04
To nie koniec – to nowy start! Zaskoczy Cię, ile jeszcze przed Tobą.
Odpowiedz
W tej chwili piszą
0
























































































Wyślij